wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 5

Clarisa's POV

Dzisiejszy poranek był zadziwiająco piękny. Słońce grzało za oknem dokładnie tak samo jak wczoraj. Z samego rana dostałam telefon od mamy, która zaprosiła mnie dziś do siebie na obiad, zgodziłam się bo czemu by nie? Nie przypominałam sobie jakoś, żebym miała coś zaplanowanego na ten dzień.
Po wykonaniu codziennych, porannych czynności miałam wolne. Nie wiedząc co ze sobą zrobić postanowiłam pójść do mamy wcześniej. Nałożyłam na swoje stopy conversy ze względu na tą niezwykle piękną pogodę. Nie ubierałam płaszcza i żadnych czapek bo w taki dzień jak ten byłoby to co najmniej dziwne. Chwyciłam klucze i niewielką torebkę. Wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Kiedyś tego nie zrobiłam co dało mi nauczkę, ponieważ okradziono mnie z laptopa, telefonu i innych drogocennych rzeczy. Na szczęście wszędzie miałam blokady i nikt mi się nie włamał do systemu. Pewnie złodziejem był niedoświadczony haker.., ale tym lepiej dla mnie.
Ciepły wiaterek rozwiał lekko moje włosy do tyłu co z innej perspektywy wyglądałoby zjawiskowo. Z przyklejonym i szczerym uśmiechem ruszyłam pewnym krokiem w kierunku przystanka autobusowego. W drodze widziałam jak autobus nadjeżdża wiec zaliczyłam bardzo szybki sprint. Wykończyło mnie to chociaż często ćwiczę. Z przyspieszonym oddechem opadłam na jedno z wolnych miejsc. Wpatrywałam się za okno, gdzie dzieci bawiły się na boiskach, starsi ludzie czytali gazety na ganku, a niektórzy też wyprowadzali swoje psiaki. Uwielbiałam zwierzęta, kiedyś miałam własnego psa, lecz niestety zdechł ze starości. Był rasy Golden Retriever, dodatkowo to moja ulubiona rasa. Są naprawdę śliczne, a oprócz tego posłuszne.
Przez to zamyślanie nawet nie wiem kiedy usnęłam. Zorientowałam się dopiero wtedy, gdy ktoś mną potrząsnął. Spojrzałam na tą osobę, był to kontroler biletów. Wyciągnęłam swój bilet i przekazałam mu go. Był ważny więc nie miałam jakiś problemów, skinął tylko głową i oddał mi ten ważny w komunikacji miejskiej świstek papieru.

***
Będąc na miejscu zapukałam do drzwi jak na porządnego człowieka przystało. Kiedy nikt mi nie otwierał, spróbowałam innej taktyki. Zadzwoniłam na domofon, a to wiązało się z cofnięciem się do furtki.
- Słucham? - w głośniku domofonu rozległ się głos mojej matki
- Cześć mamo to ja Clarisa! - powiedziałam donośnym głosem, co brzmiało prawie jak krzyk
Nie dostałam odpowiedzi, ale otworzyła drzwi stając w progu z rozłożonymi rękoma i szerokim uśmiechem. Podeszłam do niej szybkim krokiem i wtuliłam się w nią. Czułam jej wspaniałe perfumy. Naprawdę ładnie pachniały.
- Wchodź - odsunęła się ode mnie pozwalając wejść do mojego rodzinnego domu, w którym się wychowywałam. Wiele mam tu wspomnień. Jako pierwszy przywitały mnie 2 koty należące do mamy i taty. Jeden był czarno biały, a drugi cały biały. Ocierały się razem o moje nogi, co było bardzo fajnym i śmiesznym widokiem. Pogłaskałam je na co wydały z siebie pomruki. - No, zostawcie już Clarcię - pogoniła je moja rodzicielka. Tego zdrobnienia używała zawsze tylko ona. Nie podobało mi się zbytnio, dlatego gdy je usłyszałam jęknęłam niezadowolona.
- Momo! Nie nazywaj mnie tak, nie lubię tego zdrobnienia
- Nie przesadzaj - przewróciła oczami - mi się ono podoba - powtórzyłam tą samą czynność co ona dosłownie przed chwilą. Zirytowana poszłam do salonu i opadłam na kanapę. Mama poszła do kuchni, gdzie gotowała obiad mimo tak wczesnej pory. Na zegarze widniała równo godzina 12. Zastanawiało mnie gdzie jest tata. Zawsze siedział przed TV w domu o tej porze.
- Gdzie jest tata?! - krzyknęłam z salonu, tak aby kobieta mogła usłyszeć
- Poszedł z przyjacielem kupić nowy aparat. - odkrzyknęła
Nie wzruszyło mnie to, że ojciec polazł kupić nowe urządzenie. Lubił dobre aparaty, więc zawsze gdy pojawiały się nowe on musiał koniecznie je mieć. Siedziałam przed włączonym telewizorem ustawionym na jakimś nieciekawym filmie. Moje znudzenie przerwał ktoś z kim zawsze się wygłupiałam. Mój brat starszy ode mnie o rok.
- Siema marudo! - powiedział radośnie siadając obok mnie. Tą ksywkę wybrał mi przez to, ze od zawsze coś mi się nie podobało i marudziłam. Tą nazwę uważałam za taki żarcik, więc nie robiła mi jakiejkolwiek różnicy. - Co u ciebie? Dawno cię nie widziałem.
- Cześć, u mnie wszystko w porządku - wzruszyłam ramionami jakby moja odpowiedź była oczywista
- Masz jakiegoś chłopaka w końcu? - spytał poruszajac zabawnie brwiami, klepnęłam go w ramię, na co oboje się zaśmialiśmy.
- Nie mam - powiedziałam rozbawiona
- Oj..a jest ktoś kto Ci się podoba? - spytał nagle. Czy jest ktoś taki? Sama nie wiem...Harry! - krzyknęła moja podświadomość. Harry mi się podoba? Cóż...jest zabawny, ma piękne zielone oczy, wspaniałe włosy, które za każdym razem gdy go widzę są ułożone w artystyczny nieład. Po tym chyba jednak przyznam sie do tego, że Styles podoba mi się. Nagle mnie olśniło. Kurwa! Przecież on mnie dzisiaj zaprosił w jakieś tajemnicze miejsce! Jak ja mogłam o tym zapomnieć!? Moje oczy powiększyły swoje rozmiary, podniosłam się błyskawicznie z kanapy. Brat patrzał na mnie zdezorientowany. Postanowiłam, że mu to wytłumaczę.
- Jeden chłopak wczoraj zaprosił mnie na wyjście dzisiaj w jakieś tajemnicze miejsce...Kompletnie o tym zapomniałam więc muszę już wracać do domu, ponieważ nie podał mi godziny! Może być pod moim domem w każdej chwili! - powiedziałam na jednym wdechu i to dość szybko. Prawie plątałam się we własnych słowach. Moja mama widocznie to usłyszała bo zaraz przyszła na korytarz wpatrując się we mnie.
- Idziesz już? - a jednak nie słyszała...
- Tak, umówiłam się z przyjacielem i zapomniałam o tym... - odpowiedziałam stojąc już pod drzwiami. Rodzicielka podeszła do mnie i przytuliła na pożegnanie.
- Szkoda, ze nei będziesz z nami na obiedzie i że byłaś tutaj tak krótko - westchnęła pocierając moje plecy swoją dłonią. Posłałam jej ciepły uśmiech.
- Spokojnie, jest jeszcze wiele dni do wykorzystania na spotkanie się
- Dobrze, to się zdzwonimy, a teraz lepiej leć do swojego chłopaka - uśmiechnęła się szeroko odsuwając się ode mnie.
- Przyjaciela - poprawiłam ją. Ona zachichotała i nic więcej już nie powiedziała, za to do pomieszczenia wpadł mój brat gotowy do wyjścia? Uniosłam pytająco brwi w jego stronę, nie wiedząc gdzie się uszykował.
- Odwiozę cię - pokazał kluczyki od samochodu. To chyba moje wybawienie!
- Jeju dzięki Will - uśmiechnęłam się do niego. Dzisiaj już mnie policzki bolą od tego śmiania się co chwilę.
- Nie ma sprawy, chodź bo twój chłopak będzie się niecierpliwił - on serio uwielbia się ze mną droczyć i mnie wkurzać...Chciałam coś mu odpowiedzieć na to ale się powstrzymałam, wolę nie przeklinać przy mojej mamie. Pocałowałam rodzicielkę w policzek i wyszłam razem z bratem. Już po chwili siedziałam na miejscu dla pasażera, włączyliśmy się do ruchu. Mam nadzieję, ze podróż długa nie będzie, bo muszę mieć czas na uszykowanie się i zjedzenie obiadu...

***

Podróż na szczęście trwała ok. 12 minut. Przed moim domem nie stało jeszcze żadne auto wiec odetchnęłam z ulgą. Gdy pożegnałam się z bratem, który na koniec życzył mi udanej randki, co mnie dodatkowo wnerwiło, pobiegłam szybko do domu, a następnie do sypialni. Otworzyłam szafę i chwilę przy niej stałam myśląc nad ubiorem. Nie wiem gdzie idę z Harry'm, ponieważ nie powiedział mi tego, wiem tyle, że będzie to tajemnicze miejsce...Na pewno dużo mi to daje...praktycznie nic.
W końcu wybrałam jakieś rzeczy. Był to w letni komplet. W sam raz na dzisiejszą pogodę. Po zrobieniu lekkiego makijażu, zeszłam do kuchni w celu przygotowania dla siebie obiadu. Wyciągnęłam potrzebne mi produkty. Już po chwili przygotowywałam naleśniki, zmieszałam wszystkie produkty w misce, następnie wylałam je na patelnie. Zrobiłam tak 3 naleśniki. Byłam naprawdę głodna, ponieważ od rana nic nie jadłam. Pomimo tego, że miały one same w sobie cukier, to dodatkowo posypałam nim na wierchu naleśników. Zawsze tak robiłam, były przez to smaczniejsze. Chwyciłam widelec i nóż i zaczęłam jeść.

Po najedzeniu się odstawiłam brudny talerz do zmywarki, ponieważ nie widziałam sensu mycia jednego naczynia. Kiedy się do niej nachylałam usłyszałam dzwonek do drzwi. Odskoczyłam przez co uderzyłam się głową w szafkę. Schowałam naczynie do celu. Pomasowałam czubek głowy, gdyż trochę pulsował od bólu. Wzięłam głęboki wdech i wydech, następnie pewnym krokiem podeszłam pod drzwi wejściowe. Próbowałam się uspokoić, ale stres nade mną panował. Otworzyłam je, a w nich stał zakapturzony chłopak z okularami przeciwsłonecznymi. Uniosłam jedną brew nie wiedząc kto to jest, ale gdy ściągnął okulary pokazując swoje czysto zielone oczy, uśmiechnął się ukazując dołeczki. Ten uśmiech rozpoznałabym wszędzie. Harry. Odwzajemniłam uśmiech. Zlustrowałam jego ciało od góry do dołu. Był ubrany na luzie, czyli dobrze, ze nie ubrałam czegoś eleganckiego. Przynajmniej nie wyjdę na idiotkę.
- Cześć - odezwał się w końcu
- Hej - odpowiedziałam
- Gotowa?
Skinęłam w odpowiedzi głową, kiedy się uśmiech moje nogi były dosłownie jak z waty, a serce nie wiedząc czemu biło szybciej. Wystawił w moją stronę rękę, którą natychmiast ujęłam swoją. Chwyciłam szybko małą torebkę i zamknęłam drzwi. Gdy splątał nasze palce razem przebiegł mnie miły prąd, a w dole kręgosłupa
pojawiły się przyjemne dreszcze. Nie wiem dlaczego tak zareagowałam. Doprowadził mnie pod drzwi eleganckiego samochodu i jak się można domyślić bardzo drogiego. Otworzył mi od niego drzwi jak prawdziwy dżentelmen, swoją ręką pomógł mi wsiąść. Szybko okrążył auto siadając za kierownicą. Przekręcił kluczyk w stacyjce, a samochód od razu wydał z siebie dźwięk odpalonego silnika. Ruszyliśmy w drogę. Wpatrywałam się na mijające krajobrazy za oknem. Czułam na sobie czyiś wzrok, który prawdopodobnie należał do Hazzy. Uśmiechnęłam się pod nosem, był to ruch niekontrolowany. Zastanawiałam się gdzie on mnie zabiera. To pytanie prześladuje mnie cały czas. Muszę wiedzieć. Po prostu muszę!
- Gdzie jedziemy? - spytałam z nadzieją odwracając głowę w jego stronę.
- Zobaczysz - a jednak nie powie, westchnęłam zrezygnowana, swój wzrok wbiłam na drogę przed sobą.
Po chwili zorientowałam się, że jedziemy przez las. Lekko się zdenerwowałam, bo nie wiedziałam gdzie jedziemy. Oby nie okazał się jakimś gwałcicielem...

Samochód zatrzymał się przy pięknej, leśnej, wolnej przestrzeni. Zauważyłam, że na środku leży koc a na nim kosz + kilka świec. Cóż...przyznam, że wyglądało to romantycznie. Zastanawia mnie jedno...poco to wszystko skoro jesteśmy przyjaciółmi. Takie coś robi się na randkach...Usłyszałam chrząknięcie dochodzące z mojego boku. Spojrzałam w tamtą stronę, przy otwartych drzwiach stał już uśmiechnięty loczek. Miał już ściągnięty kaptur. Wysiadłam z pojazdu za pomocą jego dłoni. Zamknął auto. Pociągnął mnie w stronę koca, usiedliśmy na nim po turecku. W okół nas było kilka zapalonych świec dzięki czemu było jeszcze cieplej. Brunet przeszywał mnie wzrokiem co trochę mnie onieśmielało. Lekko się zarumieniłam.
- Podoba się? - spytał bo dłuższej ciszy
- Tak i to nawet bardzo! Tu jest ro... - urwałam, ponieważ w ostatniej chwili uświadomiłam sobie, co zamierzałam powiedzieć. Stchórzyłam.
- Tu jest jak? Dokończ - spojrzałam na jego oczy, rozpływałam się. W jego oczach było coś wyjątkowego, coś co odbierało mi dech w piersi. Przełknęłam ślinę zestresowana. Powiedzieć, czy nie powiedzieć? Dlaczego to musi być tak cholernie trudne!? Jęknęłam w duchu.
- Jest um...romantycznie - powiedziałam w końcu lecz strasznie cicho. Spuściłam głowę, czułam jak moje policzki palą się od gorąca, które na nie wtargnęło. Nagle poczułam jak unosi moją głowę do góry chwytając podbródek.
- Tak miało być - powiedział cicho - wyglądasz słodko z tymi rumieńcami - zachichotał, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam i jeszcze mocniej zarumieniłam, co oznaczało, że w tej chwili na pewno wyglądam jak dorodny burak. - Coś do jedzenia? - spytał stawiając koszyk piknikowy między nami.
- Mhm - wydusiłam tylko tyle ile na daną chwilę było mnie stać.
Chłopak wyciągnął dwa talerze i umieścił na każdym po 2 kanapki, wyglądały smacznie. Powiedziałam ciche "dziękuję", gdy podał mi talerz. To było na prawdę pyszne, już po jednym ugryzieniu zasmakowało mi. Moje próbki smakowe szalały. Została mi jeszcze jedna kanapka.
- Cóż...przyprowadziłem cię tu z dwóch powodów - ciszę podczas naszej uczty przerwał Harry, byłam ciekawa z jakich to powodów mnie tu przyprowadził, więc odstawiłam na moment talerz z ostatnią kanapką i wróciłam wzrokiem na niego. Skinęłam głową aby mówił dalej.
- Pierwszy jest oczywisty, musiałem wybrać miejsce gdzie nie będzie paparazzi. - zaczął - A drugi jest już dotyczący ciebie - intensywnie wpatrywał się we mnie - Chcę ci coś wyznać...
Moje serce zaczęło wariować, gdy w głowie zaczęłam przetwarzać miliony scenariuszy, które kryły się za jego słowami.

--------------------------------------
Tam tara tam! Tak jak pisałam w komentarzu pod 4 rozdziałem, że dziś lub wczoraj będzie next tak też zrobiłam wybierając dzisiejszy dzień :>
Cóż...jak zwykle ocenę rozdziału pozostawiam wam...
Jak myślicie co Harry chce wyznać Clarisie? :)
Next pojawi się najpóźniej za tydzień ;)

środa, 19 marca 2014

Rozdział 4

*sobota/dzień koncertu*

Harry's POV

Spałem spokojnie, gdy nagle ktoś zaczął grać na gitarze, a reszta śpiewała. Już wiedziałem kto to jest...
- Czy już nawet nie mogę się wyspać porządnie w dzień koncertu!? - wyjęczałem w poduszkę
- Nie! - krzyknęli rozbawieni chórkiem.
Wymamrotałem coś niezrozumiałego do poduszki. Dzień w dzień mam identyczną pobudkę. Spokój doznaję dopiero gdy mamy wolne i jesteśmy w swoich własnych mieszkaniach.
- Harry wstawaj! - krzyknął Liam. Nasz kochany tatulek...jebnę go zaraz w ten głupi łeb jak nie przestanie się wydzierać, bębenki w uszach mi od tego pękną.
- Liam durniu nie wydzieraj się! - zajęczałem uchylając oczy i spoglądając na całą czwórkę - dajcie mi 5 minut na ogarnięcie się - poprosiłem.
- Dobra, masz tylko pięć minut! I ani minuty więcej, więc radzę ci się streszczać bo jak nie to cię zwalimy
wszyscy z tego wyra - ostrzegł mnie Louis
- Dobra, spadajcie, zaraz przyjdę do was.
Po chwili usłyszałem oddalające się krok. Nareszcie dali mi spokój, jeszcze z minutę poleżę i wstaję. Zamknąłem ponownie oczy, żeby jeszcze wykorzystać tą jedną minutę.

Nagle poczułem jak uderzam całym ciałem na twardą powierzchnię, syknąłem czując lekki ból. Od razu rozszerzyłem oczy. Zobaczyłem nad sobą wyginających się ze śmiechu Zayn'a, Louis'a, Niall'a i Liam'a. Upadek rozbudził mnie, nie powiem, że nie. Pomyślałem chwilę dlaczego spadłem na podłogę. No tak...musiałem usnąć, chłopacy mówili, że mnie zwalą z łóżka jak nie ogarnę się przez ten wyznaczony czas.
- Bardzo zabawne - powiedziałem ze sztucznym uśmiechem patrząc na tych durniów.
- Gdybyś widział swoją minę - powiedział rozbawiony Niall.
Przewróciłem oczami, wstałem z posadzki i pomasowałem lekko bolące miejsca. Chwyciłem swoje codzienne ciuchy, które zostały dla mnie przygotowane i poszedłem do innej części busa gdzie zacząłem się ubierać. Te niektóre ich żarty naprawdę mnie wkurzają...ciekawe co by zrobili gdyby coś mi się stało. Zwłaszcza, że dziś mamy koncert.
Kiedy miałem na sobie świeże ubrania podszedłem do stolika i z koszyka z owocami wziąłem dużego banana. Obrałem skórkę i zacząłem wcinać patrząc przez okno. Pogoda o dziwo dopisywała, na dworze jest gorąco. Wywnioskowałem to przez ubiór przechodnich, mieli na sobie krótkie rękawki, okulary, szorty itp. Taka pogoda w Londynie to rzadkość...Jestem tylko ciekawy jakie rzeczy przyszykowali dla nas styliści na dzisiejszy koncert. Nie mogę się doczekać wieczoru...

*późne południe*

Reszta chłopaków przeprosiła mnie za to zwalenie poranne, ale i wtedy nie umieli trzymać poważnej miny. Śmieli się jak by dostali głupawki. Mieliśmy ostatnie próby przed koncertem, styliści dali nam inne rzeczy do ubioru. Jak zwykle były wygodne. Podczas prób jak to my wygłupialiśmy się, wymyślaliśmy jakieś teksty, które władujemy w któryś wers w piosence. Zayn przy śpiewaniu udawał rapera co wyglądało kosmicznie gdy wymachiwał tymi rękoma i próbował tańczyć. Zawsze robimy sobie jaja z kroków tanecznych. Rzadko
nam wychodzą, choreograf naprawdę musi się natrudzić, żeby nauczyć nas czegokolwiek.
Po próbach byliśmy znów rozczochrani, Lou nie była z tego zadowolona. Zawołała mnie jako pierwszego do ułożenia fryzury od nowa. Usiadłem na wygodnym, obrotowym krześle i patrzyłem w lustro przed sobą. Moje włosy zawsze były ułożone w artystyczny nieład. Nie chciałem mieć jakiejś oklepanej, wolę oryginalne.
Po 1h wszyscy byliśmy zwarci i gotowi do występu. Czułem jak w moich żyłach płynie adrenalina. Zawsze tak mam przed każdym koncertem.

Clarisa's POV

Cleo ubierała mnie na dzisiejszy koncert. Wcześniej byliśmy w tym centrum handlowym, gdzie kupiłam jej te okulary. Dziewczyna wyszperała z mojej szafy bardzo fajny zestaw. Miętowe spodnie, niskie buty, biała koszula, skórzana kurtka i niewielka torebka. Tego ostatniego na pewno nie wezmę, nie potrzebna mi będzie. Założyłam wszystko na siebie, spojrzałam na przyjaciółkę wyczekując jej oceny.
- Wyglądasz świetnie! Tylko trzeba coś zmienić - pomyślała chwilę, aż w końcu podeszła do mnie i rozpięła 2 guziki od koszuli. W ten sposób miałam dekolt. - Teraz rewelacyjnie! - pisnęła i klasnęła w dłonie jednocześnie. Zachichotałam na jej reakcję, muszę przyznać, że mi także podobał się strój. Tak jakby przełom u Cleo, bo pierwszy raz od dawna wybrała normalne ciuchy! Cóż...może to przez to, że nie lubi One Direction i nie chce żebym była w skąpym stroju. Dużo jest opcji, ale dyskutować na ten temat nie zamierzam.

Dochodziła 19, koncert jest na 20 więc została mi 1 godzina. Moja przyjaciółka postarała się przy makijażu, lecz też nie był ostry, był w sam raz. Powieki pomalowała mi na kolor miętowy, pasowało to do mojego stroju. Rzęsy pomalowała tuszem, a usta umalowała lekko różowym błyszczykiem. Efekt końcowy był naprawdę zadowalający.

Cleo zgodziła się podwieźć mnie na stadion, gdzie miał się odbyć koncert. Po 30 minutach jazdy byliśmy na miejscu, pożegnałam się z nią całusem w policzek przy wejściu. Przed wtargnięciem na teren stadionu musiałam pokazać bilet. Gdy ochroniarze tak uczynili ruszyłam pewnym krokiem do drzwi wejściowych. Odczytałam swoje miejsce na bilecie i ruszyłam w poszukiwaniu go. Natrudziłam się bardzo, żeby dojść na swoje miejsce. Byłam strasznie podekscytowana, ponieważ byłam w pierwszym rzędzie. Po występie podobno będę mogła pójść na backstage, pogadać z chłopakami z zespołu, wziąć autografy i porobić zdjęcia.
Wybiła 20, po całym pomieszczeniu rozległy się niemiłosiernie głośne piski. Skrzywiłam się przez to, mam nadzieję, że nie ogłuchnę. Ogromne płyty z animacjami zaczynały podnosić się, a za nimi zaczęły ukazywać się sylwetki całej piątki podobno przystojnych chłopców. W końcu wszyscy byli widoczni, gdy po sali rozbrzmiał się głos, który zaczynał śpiewać piosenkę Best Song Ever i , który wydawał mi się znajomy, od razu wyszukiwałam wzrokiem osobę śpiewającą swoją zwrotkę. Gdy znalazłam go, oniemiałam. To był Harry, ten sam którego poznałam na imprezie urodzinowej Luke'a. Totalnie mnie zatkało...Czyli jest piosenkarzem w najpopularniejszym boysbandzie w Wielkiej Brytanii. To dlatego nie chciał powiedzieć mi gdzie pracuje. Pewnie myślał, że kiedy się dowie nie będę traktowała go jak zwykłego człowieka. Nie jestem taka, więc gdybym wiedziała byłby według mnie normalnych chłopakiem. W pewnym momencie zauważyłam jak Styles stoi na scenie mając mnie w zasięgu wzroku. Piękne, zielone oczy wpatrywały się we mnie. Po jego mimice twarzy mogłam stwierdzić, że był zaskoczony tak samo jak ja. W końcu wrócił na ziemię, kiedy Liam do niego coś mówił podczas, gdy Zayn miał swoją solówkę. Odwrócił wzrok od mojej osoby i powrócił do latania po scenie. Zwyczajnie się popisywał...rozbawiało mnie to strasznie.
Nagle wszystko ucichło w jednym momencie, Harry zabrał głos, to co powiedział wmurowało mnie w podłogę.
- Następną piosenkę dedykuję mojej niedawno poznanej koleżance z imprezy kolegi. Ma na imię Clarisa -  uśmiechnął się stając przede mną, wszystkie pary oczu skierowane były na mnie. Czułam jak moje policzki robią się czerwone. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam w jego tęczówki. Wypowiedziałam ciche "dziękuję" po czym zaczęli śpiewać "Kiss You".

Koncert dobiegł końca, było zjawiskowo. Nadszedł czas na spotkanie z całym 1D twarzą w twarz. Wszyscy posiadacze biletów VIP skierowali się na backstage w tym ja. Poprowadzono nas do garderoby chłopców. Szłam na końcu, nie chciałam spotkać Harry'ego tak szybko, szok nadal we mnie tkwi. Kolejka do zdjęć, pogaduszek i autografów robiła się coraz krótsza, aż w końcu zostałam tylko ja, jeszcze jakieś dziewczyny rozmawiały z Zayn'em, Niall'em, Liam'em i Louis'em. Spojrzałam przed siebie, stał tam loczek lustrujący moją osobę. Znów się zarumieniłam i podeszłam do niego.
- Hej - przywitał się pierwszy
- Cześć - odpowiedziałam mu szeptem, bo ta sytuacja robiła się dla mnie niezręczna.
- Zaskoczyłaś mnie, gdy zauważyłem jak stoisz pod sceną, w pierwszym rzędzie - zaczął - nie wiedziałem że lubisz naszą muzykę - mówił to z wielkim uśmiechem przyklejonym na twarzy.
- No lubię, ale nigdy nie oglądałam waszych zdjęć i nawet nie znałam waszych imion. Dopiero się zorientowałam widząc cię na scenie a resztę nazwisk usłyszałam od wrzeszczących i kwiczących dziewczyn, które stały obok mnie - zachichotałam
- Mhm...cóż, podobało ci się?
- Baaardzo - skinęłam głową - dobra czekam na autograf i zdjęcie - zaśmiałam się
- Nie uważasz że zdjęcie nie jest potrzebne skoro niedługo się spotkamy gdzieś? Chyba pamiętasz jak obiecałem, że cię jeszcze gdzieś wyciągnę.
- Tak pamiętam, ale tak czy siak, chcę z tobą zdjęcie teraz.
- Dobra...wyciągaj telefon i rób - westchnął i przewrócił oczami, podeszłam do niego, a on objął mnie swoją ręką w tali. Czułam jakiś miły dreszcz przechodzący przez moje ciało. Nakierowałam swój telefon na wysokość naszych ciał, głównie na twarze i w momencie, gdy kliknęłam na guzik, dzięki któremu tworzyło się zdjęcie. Poczułam coś mokrego i miękkiego na policzku. O Mój Boże! Czyżby Harry Styles właśnie dał mi buziaka w policzek?! Podobało mi się to, kątem oka widziałam jak inne fanki wywiercają w mojej głowie dziurę swoimi spojrzeniami. Po skończonym zdjęciu sprawdziłam jak wyszło, otworzyłam zdjęcie i chciałam pokazać je Hazzie. Jednak coś nadal było na moim policzku...
- Harry...zdjecie już dawno zrobiłam...mozesz już się odczepić od mojego polika - zaśmiałam się, a on błyskawicznie się ode mnie odsunął.
- Sorry - podrapał się nerwowo po karku
- Nic nie szkodzi, chodź zobacz jak wyszło - wyszczerzyłam się i pokazałam mu fotkę. Miałam głupią minę, a brunet całował mnie w polik. To zdjęcie strasznie mi się podobało
- Świetnie, ale twoja mina najlepsza - wybuchł śmiechem, na co przewróciłam oczami i także się zaśmiałam

Gadaliśmy tak jeszcze przez 10 minut, aż w końcu musiałam się z nim pożegnać.
- No cóż, muszę już iść - westchnęłam
- Okej, ale zanim wyjdziesz mam pytanie... - powiedział z podekscytowaniem? Skinęłam mu głową na znak, żeby kontynuował swoją wypowiedź - Wybierzesz się ze mną jutro w pewne miejsce? - spytał
- Jasne tylko gdzie?
- A to już moja słodka tajemnica - wyszczerzył się ukazując swoje śnieżno-białe uzębienie.
- To jak mam do ciebie trafić? - uniosłam brew wyczekując jego odpowiedzi.
- Podjadę po ciebie, wyślij mi sms'em swój adres, okej?
- Okej -  potwierdziłam - teraz naprawdę muszę już iść, pa Harry - zanim się odwróciłam w stronę wyjścia, chłopak podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek
- Do zobaczenia Clar - szepnął, ja posłałam mu ostatni na dziś uśmiech i szybkim krokiem wyszłam na zewnątrz. Letni wiaterek uderzył w moją twarz, a włosy rozwiał na każdą stronę. No dobra...poznałam na urodzinach znajomego Harry'ego, który dziś okazał się być gwiazdą, a na dodatek zaprasza mnie w jakieś tajemnicze miejsce. Nigdy nie sądziłam, że takie coś będzie miało miejsce w moim życiu. Te dreszcze gdy mnie pocałował...to było dziwne odczucie. To wspomnienie utkwi w mojej głowie zdecydowanie na dłużej.

----------------------------------
Ta dam! :D Jak wam się podoba 4 rozdział? Clar w końcu dowiedziała się kim jest Hazz :D
Ten rozdział jest chyba jednym z najdłuższych na tym opowiadaniu, pisałam go 2 dni ;)
Mam nadzieję, że wam się podoba x
Przy okazji, zmieniłam szablon :) podoba się wam?

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 3

Clarisa's POV

Kiedy opowiedziałam Harry'emu praktycznie cały mój życiorys nie przyuważyłam na jego twarzy znudzenia. Widziałam na niej raczej coś w rodzaju zaciekawienia. Chłopak także przekazał mi co nieco informacji o sobie. Pytałam się gdzie pracuje, ale nie chciał mi na to pytanie odpowiedzieć. Sama nie wiem dlaczego, co w jego pracy może być takie straszne, żeby utrzymywać ją w tajemnicy? Ogólnie impreza bardzo mi się podobała. Brunet przed pożegnaniem wymienił się ze mną numerem i obiecał, że jeszcze się spotkamy. O godzinie 23, w końcu wyrwałyśmy się z balangi, wcześniej zamawiając taksówkę. Jechałyśmy tak z 11 minut przez brak korków. Nie dziwię się patrząc na godzinę.
Pożegnałam się z Cleo i na pięcie odwróciłam się i poszłam w kierunku drzwi od mieszkania. Po wejściu do domu od razu skierowałam się do swojej sypialni. Postanowiłam, że prysznic wezmę rano. Przebrałam się szybko w piżamę i rzuciłam się na łóżko. Byłam tak wyczerpana, że odpłynęłam od razu.

Obudziłam się przez ostre promienie słoneczne dobijające się do mojego pokoju poprzez okna. Promienie słoneczne padały prosto na moja osobę. W końcu otworzyłam oczy, a światło oślepiło mnie przez co znacznie je zmrużyłam. Przetarłam powieki dłońmi, odczekałam chwilę i ponownie je otworzyłam. Usiadłam gwałtownie na łóżku. Sięgnęłam ręką do stolika nocnego postawionego przy moim łóżku na którym leżał mój telefon. Chwyciłam urządzenie i sprawdziłam godzinę na jego wyświetlaczu. 11:32. Tak późno!? Cholera...to se pospałam. Wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki w celu wykąpania się.
Prysznic nie zabrał mi dużo czasu, po nim ubrałam się w zwykłą białą koszulkę i dresowe spodnie. Na śniadanie zrobiłam sobie parówki z ketchupem. Były wyśmienite. Z kuchni przeniosłam się do salonu gdzie usiadłam wygodnie na kanapie i włączyłam TV na jednym z programów muzycznych. Moją uwagę przykuła informacja, ze mają do wygrania jeden bilet na koncert tego zespołu o nazwie One Direction. Lubiłam ich, ale nie rozpoznawałam członków. Nie pamiętam ich wyglądów. Po prostu nie jest mi to potrzebne. Przyciągała mnie ich muzyka i ich głosy, więc dlaczego by nie spróbować? Spróbować wygrać bilet?...Tak to jest to. Nigdy nie byłam na jakimkolwiek koncercie. Wyciągnęłam szybko telefon i napisałam sms o treści bilet1D i wysłałam go. Kiedy dostanę sms zwrotny będzie to oznaczać, że wygrałam. Gdy po chwili usłyszałam dźwięk sms, błyskawicznie sprawdziłam jego zawartość.

Gratulacje! Wybraliśmy cię z pośród kilkuset uczestników! Wygrywasz bilet na jutrzejszy koncert One Direction! Podaj nam adres a wyślemy go do ciebie już dzisiaj!

Czytając to, zesztywniałam. Nie mogę uwierzyć w to co się dzieje! Nigdy nie wygrywałam w konkursach! O Mój Boże! Zobaczę wreszcie chłopaków z tego boysbandu na własne oczy! Jestem tylko ciekawa jakie będę miała miejsce. Marzy mi się VIP. Nie zauważyłam nawet kiedy zaczęłam się trząść. Nie możliwe, żeby jedna wygrana tak na mnie wpłynęła. Otrząsnęłam się w końcu i odpisałam im podając w treści mój adres
oraz resztę moich danych. Radowałam się strasznie. Mój najpiękniejszy dzień w życiu. Nie sądzę żeby jakikolwiek inny mógłby przebić ten.
Rzuciłam telefon na kanapę i wbiegłam do kuchni i wyjęłam z lodówki zimnego drinka z niewielką ilością alkoholu. Muszę to upić! Nalałam go do szklanki i wróciłam do poprzedniego pomieszczenia popijając napój. Opróżniłam naczynie błyskawicznie. Moje myśli plątały się w okół jutrzejszego dnia. W co ja się ubiorę? Jak się uczeszę? Serio nie mam pojęcia jak ubiera się na koncerty, bo jak już wcześniej wspomniałam, nigdy na takowym nie byłam. Cóż...to oznacza że będę musiała sięgnąć po czyjeś rady. Jedyną osobą która mi w tej chwili przychodzi na myśl to Cleo. Boję się o to jakie ciuchy wybierze, no ale jak to się mówi...Raz kozie śmierć. Zadzwoniłam do przyjaciółki, po 2 sygnałach odebrała.
- Hej skarbie, co tam? - powiedziała
- Cześć! Mam ci wspaniałego newsa do przekazania! - powiedziałam z wyczuwalną radością
- Co takiego?
- Wygrałam przed chwilą 1 bilet na koncert 1D! - krzyknęłam w dobrym sensie
- Ej nie drzyj mi się, bo bębenki w uszach mi pękną! - powiedziała stanowczo - Wiesz że nie będę się z tobą cieszyć...nie przepadam za nimi. - no tak, zapomniałam. Za każdym razem gdy gadałam o ich piosenkach, ona zawsze wypominała mi to samo co teraz. Mam nadzieję, ze to nie pokrzyżuje mi planów z rzeczami...
- Ugh...no tak, zapomniałam... - westchnęłam do słuchawki - Ale mam do ciebie prośbę.
- Jeśli chcesz żebym szła z tobą to wykluczone - odpowiedziała od razu
- Nie, nie o to chodzi...mam przecież 1 bilet... - przewróciłam oczami chociaż wiedziałam że tego nie zobaczy - Chciałam się tobie zapytać czy pomożesz mi się ubrać na koncert? - przygryzłam wargę lekko zdenerwowana czekając na jej odpowiedź. Po drugiej stronie panowała cisza...nie wiem czy to dobry znak, pewnie myśli co powiedzieć.
- Okej ale muszisz mi coś obiecać - poczułam ulgę gdy to powiedziała, wypuściłam powietrze uspokajając się.
- Co tylko zechcesz o pani - zachichotałam
- Kupisz mi okulary przeciwsłoneczne z jednego sklepu które przyuważyłam - no taaa...lubi wyciągać kasę od innych
- Zgoda - uśmiechnęłam się pod nosem - jutro kupię ci je - zapewniłam
- Okej w takim razie spotkajmy się w tym centrum handlowym co zawsze. Tam jest ten sklep, a później po zakupie pojedziemy do ciebie i przyszykuję cię na ten koncercik - ostatnie słowo wyakcentowała jakby od niechcenia.
- Dziękuję Ci! - pisnęłam zadowolona - Do zobaczenia jutro w centrum
- Do zobaczenia
Rozłączyła się jako pierwsza. Odetchnęłam z ulgą i oparłam się o oparcie kanapy. Może skoro Cleo nie lubi tego zespołu, to jest jakaś szansa że nie wystroi mnie zbyt wyzywająco. Oby.

Harry's POV

Razem z chłopakami mieliśmy właśnie próbę na jutrzejszy koncert. Jesteśmy podekscytowani jak zawsze. Kocham widok naszych fanów przy scenie. Są dla nas bardzo ważni i zawsze dają nam motywacją na każdym występie. Nie możemy się wszyscy doczekać. Przeczuwam, że tym razem będzie to najlepsze show jakie miałem. Nie wiem jak z chłopakami, ale ja naprawdę mam takie przeczucia. Ciekawość jutra zżera mnie od środka. Od wczoraj też myślę o Clarisie, tej dziewczynie z imprezy urodzinowej. Nie powiem, była piękna i miała duże poczucie humoru co lubię najbardziej w kobietach. Chciałbym teraz znów z nią pogadać. Szkoda, że nasz napięty grafik nie zawsze nam na takie wyjścia pozwala. Po koncercie tutaj w Londynie, następny mamy w USA. Chciałbym chwilami mieć więcej tego czasu dla znajomych...no ale cóż kocham to co robię i nie zamierzam tego opuszczać przynajmniej na razie. Trzymamy się dzięki naszym fanom, oni pozwalają nam istnieć. Bez nich bylibyśmy nieznanym nudnym zespołem bez przyszłości.

Po wykańczających próbach wróciliśmy do busa. Nasze domy od stadionu są za daleko, dlatego musimy
spać w autobusie. Łóżka w nim są w miarę wygodne. Da się na nich wyspać. Postanowiłem zdrzemnąć się, choć było południe. Padałem z nóg, więc nie miałem siły na robienie czegokolwiek innego. Ułożyłem się wygodnie na pościelach w rzeczach i przymknąłem oczy. W innej części pojazdu wyraźnie słyszałem rozmowy i szelesty. No ja w takich warunkach to już chyba nie dam rady choć chwilę odpocząć. Zatkałem sobie uszy obiema stronami poduszki przez co dźwięki ucichły. No to teraz mogę zacząć odpoczywać. Podczas drzemki myślami powróciłem do ślicznej brunetki. Ponownie analizowałem jej życiorys. Nie ma nudnego życia to na pewno, cieszy mnie też fakt, że nie ma chłopaka...

----------------------------
Mamy trójeczkę :> Miałam trudności lekkie z napisaniem tego rozdziału bo w połowie pisania zaczął mnie strasznie rwać ząb co nie umożliwiało mi pisanie. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. KC <3

sobota, 8 marca 2014

Rozdział 2

Clarisa's POV

Po porannej toalecie zeszłam na dół do kuchni w celu zrobienia sobie czegoś do jedzenia. Byłam wykończona wczorajszym lataniem po sklepach więc wybrałam płatki. Wlałam zimne mleko do miski i wstawiłam ją do mikrofali. Przygotowałam sobie paczkę z płatkami cynamonowymi i czekałam aż mikrofala da znak swoim piskiem, że mleko jest gorące. Nie minęły 2 minuty a biała ciecz była już gotowa, wyciągnęłam je z urządzenia i od razu nasypałam sporą ilość płatków. Uwielbiam ten smak! Nigdy nie brakuje mi ich w szafce. Chwyciłam miskę i odstawiłam ją na stole w jadalni, zaczęłam je jeść. Po 5 minutach naczynie było wyzerowane, odstawiłam je do zlewu i usiadłam przed TV. Oczywiście w telewizji były same nudy...Usłyszałam piosenkę "1D - Right Now" sygnalizującą dzwoniący telefon. Sięgnęłam po niego pośpiesznie i wybrałam zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Cześć Clar!
- O Cleo, co tam u ciebie?
- A nic, jestem trochę zmęczona po wczorajszych zakupach
- No uwierz mi ja tak samo - westchnęłam oglądajac swoje paznokcie
- Eh no widzisz, ale dzwonię w innej sprawie, a mianowicie czy zechciałabyś uszykować się ze mną dzisiaj na imprezę? Pomogę ci trochę przynajmniej - mogłam wyczuć w jej głosie radość, no nie mogę jej odmówić...
- Jasne
- Naprawdę!? Tak się cieszę! Zrobię z ciebie bóstwo! Pamiętaj o sukience! - piszczała wręcz prosto do słuchawki przez co skrzywiłam się
- Cleo proszę cię ciszej bo zaraz ogłuchnę - poinformowałam rozbawiona - Doskonale pamiętam o sukience nie musisz mi przypominać.
- Dobra dobra, ale wolę mieć pewność. No więc przyjdź do mnie 1h przed imprezą czyli o 18, zgoda?
- Okej - potwierdziłam - Więc do zobaczenia kochana - pożegnałam się
- Do zobaczenia piękna - zachichotała rozłączając się.
Odstawiłam komórkę z powrotem na ławę, swój wzrok ponownie wbiłam w ekran od telewizora. Cleo mnie zrobi na bóstwo...Wolę nie myśleć o tym jak ja będę przez nią wyglądać.

Harry's POV

Dochodziła 16, jeszcze3 godziny do rozpoczęcia imprezy...Stoję przy szafie myśląc nad ubiorem na tą jakże ważną okazję. Skoro to impreza to musi to być coś luźnego i wygodnego. Myślę, że czarne obcisłe spodnie i biała koszulka wystarczą. Ubrany zszedłem do salonu gdzie siedziała cała reszta.
- Ej Hazz, a ty gdzie się wybierasz? - spytał Liam
- Na imprezę urodzinową do kumpla - odparłem siadając obok niego.
- A no to dobrej zabawy życzę, może w końcu wyrwiesz jakąś laskę. - zaśmiali się wszyscy
- Możliwe...ale jeśli nie to mam dużo czasu na wybór...
- Taaa, ty  Niall jako jedyni dziewczyn nie macie...
- I co z tego? Mi do tego nie spieszno. Mam dużo fanek, może jakąś odpowiednią znajdę... - wzruszam ramionami
- Wara od fanek! Ja już sobie rezerwuję kolejkę w wybieraniu! - mówi Niall grożąc palcem i przymrużajac oczy.
- Dobra dobra, ale fanki są dla nas wszystkich, nie tylko dla ciebie Horan - zaśmiałem się - Spróbuję upolować jakąś dziewczynę na tej balandze dzisiaj...
- No i prawidłowo! - wydarł się Lou, na co wszyscy się zaśmialiśmy.
- Dobra gramy w fife? - zaproponował Zayn patrząc na każdego z nas. Wszyscy pokiwaliśmy zgodnie głowami i włączyliśmy grę.

Byliśmy tak pochłonięci grą, że nawet nie zwracałem uwagi na godzinę. Gdy wreszcie tak zrobiłem, rozszerzyłem szeroko oczy. Na zegarze widniała godzina 18: 40. Szybko zerwałem się z kanapy porzucając konsolę i chłopaków, ubrałem buty i płaszcz po czym wybiegłem z domu i wsiadłem do auta. Przekręciłem kluczyk w stacyjce odpalajac silnik i z piskiem opon wyjechałem z podjazdu.

Clarisa's POV

- Cleo! Nie chcę wyglądać jak sztuczna lalka! Zrozum, że nie zgodzę się na tonę makijażu, tylko naturalny i lekki! - mówiłam poważnie w stronę przyjaciółki.
- Ugh niech ci będzie - przewróciła oczami i zaczęła mnie malować. Włosy miałam już ułożone w piękne fale opadające na moje ramiona. Brunetka w końcu odsunęła sie ode mnie, podała mi lusterko abym mogła się zobaczyć. Muszę powiedzieć, że odwaliła kawał dobrej roboty. Wyglądałam nieziemsko!
- I jak?
- Extra! - powiedziałam z szerokim uśmiechem
- Uf...dobra teraz ubieraj się i wychodzimy - podała mi sukienkę i czarne szpilki, odebrałam od niej rzeczy i ubrałam na siebie.
- Wyglądasz naprawdę seksownie - zachichotała
- Weź bo się zarumienię! - również zachichotałam
- Dobra chodźmy, za niecałe 7 minut zaczyna się impreza a my jeszcze w domu! - chwyciła torebkę i klucze od auta po czym pociągnęła mnie za sobą wprost do samochodu. Kilka razy prawie się wywaliłam przez te obcasy...

Jazda zajęła nam 20 minut więc byliśmy trochę spóźnione. Wysiadłyśmy pospiesznie z pojazdu i podreptałyśmy prosto do drzwi wejściowych domu Luke'a. Ze środka rozbrzmiewała głośna muzyka, więc nie było sensu pukać i dzwonić. I tak by nikt nam nie otworzył. Niczym się nie przejmując weszłyśmy do środka. Masa spoconych już ciał tańczyła na parkiecie. Wzrokiem szukałyśmy przyjaciela, aż w końcu moje oczy zauważyły wysoka postać rozmawiającą z jakimś facetem. Szturchnęłam Cleo w ramię i wskazałam na czarnowłosego. Podeszłyśmy do niego, a on od razu na nas spojrzał z wielkim uśmiechem.
- Cześć piękne! - przytulił nas obie na powitanie, następnie zlustrował moje ciało - no no no...nie poznaję cię Clar, wyglądasz naprawdę seksownie - poruszył zabawnie brwiami na co wywróciłam oczami, a oni wraz z nieznajomym mi chłopakiem zaśmiali się.
- Dzięki - odpowiedziałam krótko
- Nie ma za co - uśmiechnął się - Ah, zapomniałem wam przedstawić mojego kumpla...poznajcie, Harry Styles - wskazał na wysokiego bruneta z burzą loków na głowie, ja i przyjaciółka spojrzałyśmy na niego. Na
jego twarzy widniał uśmiech przez który pojawiły się naprawdę urocze dołeczki.
- Cześć - przywitał się, a ja zauważyłam, że patrzy się tylko na mnie, na Cleo spojrzał tylko na jakieś 2 sekundy.
- Hej - odpowiedziałyśmy równocześnie.
- Miło mi was poznać - powiedział po chwili
- Nam ciebie też
- Dobra idźcie się bawić - powiedział Luke i odszedł, to samo zrobiła Cleo. Przez nich zostałam sam na sam z przystojnym chłopakiem. Patrzał się na mnie jak zahipnotyzowany, postanowiłam przerwać to i odeszłam od niego siadając przy niewielkim barku. Zamówiłam jednego drinka, nie zamierzałam się upijać. Jeszcze by mnie jakiś zboczeniec dopadł i dopiero by były jaja...Gdy dostałam napój poczułam mały wiatr obok mnie, spojrzałam w tamtą stronę. Siedział tam ten sam facet z którym przedstawił mnie Luke.
- Witaj ponownie - uśmiechnął się. Matko! Niech on przestanie bo zaraz mu te dołeczki wyrwę i przykleję sobie...Jego usta tez niczego sobie...Przygryzłam wargę.
- Cześć - odpowiedziałam w końcu.
- Mogę z tobą zatańczyć? - spytał akurat gdy zaczęła lecieć wolniejsza muzyka. Skinęłam głową a on wyciągnął swoją dłoń w moją stronę, która od razu ujęłam. Odeszliśmy od baru. W kilka sekund doszliśmy na parkiet, Harry o ile dobrze zapamiętałam imię, przystawił dłonie do moich bioder, a ja swoje umiejscowiłam na jego ramionach. Kompletnie mnie zawstydzał, sama nie wiem dlaczego. Nie wiedziałam gdzie patrzeć, więc wzrok wbiłam na osoby tańczące za jego plecami. Czułam jednak jego spojrzenie na mojej osobie. Nagle poczułam jego oddech przy moim uchu.
- Muszę przyznać, że rzeczywiście wyglądasz seksownie tak jak powiedział Luke - szepnął, na jego słowa momentalnie zarumieniłam się.
- Dziękuję - odparłam cicho
- Tak w ogóle to jak masz na imię? - spytał po chwili
- Clarisa
- Piękne imię dla pięknej dziewczyny - uśmiechnął się, a mi znów zrobiło się gorąco. Działa na mnie w bardzo dziwny sposób. Tańczyliśmy już jakieś 20 minut. Bardzo mi się to podobało, ale nogi zaczęły mnie boleć, poprosiłam go żebyśmy wrócili do baru. Zgodził się od razu. Dopiłam do końca swojego drinka. Ten taniec mnie trochę zmęczył. Chłopak cały czas się na mnie gapił jak w obrazek.
- Co? - spytałam marszcząc czoło
- Nic, podziwiam tylko widoki - i znów ten zabójczy uśmiech...odwzajemniłam go - Powiesz mi coś o sobie? - oh, on chce wiedzieć coś o mnie? Cóż...chyba jestem zdolna do wypowiedzenia się na mój temat. Oby się nie zanudził moim gadaniem...

---------------------
No i jest dwójeczka ^_^ Mam nadzieję, że wam się podoba. Tak wgl to życzę najlepszego wszystkim kobietą! <3 Ten rozdział jest dla nas wszystkich xx

poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 1

 Clarisa's POV

- Clar wstawaj! - po moim pokoju rozległ się głos znanej mi osoby. Cleo. Co ona tu robi? Przecież jest jeszcze wcześnie, a przynajmniej tak myślę, więc po co mnie budzi. Postanowiłam nie dawać za wygraną i "spałam" dalej. Otworzyłam szeroko oczy dopiero, gdy moja przyjaciółka zrzuciła mnie z łóżka. Wylądowałam na miękkim dywanie leżącym też przy miejscu do spania. Jak ja się cieszę, że był akurat w miejscu mojego upadku.
- Musiałaś to zrobić? - jęknęłam wstając z grymasem i zmęczeniem z podłogi.
- Tak! Zapomniałaś, ze dzisiaj jedziemy do centrum handlowego po ciuchy na jutrzejszą imprezę urodzinową u Luke'a! - powiedziała z ogromnym entuzjazmem - Zbieraj się bo jest już 10! - pośpieszała mnie, a ja rozszerzyłam oczy jeszcze bardziej. Myślałam, że jest co najmniej 8 rano. Pobiegłam bez słowa do łazienki i zaczęłam się myć.
Po 30 minutach byłam odświeżona, umalowana lecz naturalnymi odcieniami i ubrana. Pożegnałam się z mamą i tatą całując ich w policzek. Razem z Cleo wsiadłyśmy do wcześniej zamówionej taksówki. Podałyśmy taksówkarzowi nasz cel.
Kilka minut później byłyśmy na miejscu, zapłaciłyśmy kierowcy. Przyjaciółka pociągnęła mnie pospiesznie w stronę wejścia do ogromnego budynku mieszczącego kilkaset sklepów. Tak było to największe centrum handlowe w całym Londynie.
- Chodźmy najpierw do tego - wskazała palcem wskazującym na sklep z pięknymi sukienkami. Nie byłam wielką fanką sukni, w szafie mam tylko jedną. W zupełności wystarczają mi spodnie i koszulki, a zwłaszcza te z nadrukami. 
- Ale Cleo wiesz, że wolę kupić jakieś obcisłe spodnie i może świecącą bluzkę, taką z cekinami czy coś - odezwałam się, gdy ona przeglądała sukienki dla mnie. O nie! Nie będzie wybierać mi rzeczy. Po prostu nie chcę. Ona zawsze bierze te skąpe i zbyt wyzywające. Ja idę na zwykłe urodziny, a nie na podryw! Chłopak nie potrzebny mi do szczęścia, ale wszyscy w okół mnie mówią, że taka śliczna dziewczyna jak ja powinna mieć jakiegoś mężczyznę. Ja się tym akurat nie przejmuję, żyję mi się dobrze bez niego. Mam kilku przyjaciół, którzy zastępują takiego chłopaka.
- Mam! W sam raz dla ciebie! - z moich rozmyśleń wyrwał mnie zadowolony głos Cleo. Spojrzałam na
ubranie wyciągnięte w moją stronę. Kreacja sięgała do połowy ud, tak na moje oko. Miała duży dekolt i była do tego dość obcisła. Taa...to się nazywa styl Cleo..., a ze mną nie ma to jakiegokolwiek powiązania.
- O nieeeee, ja tego nie założę - pokiwałam przecząco głową i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Nie marudź tylko bierz i leć do przymierzalni! - wepchnęła mnie do kabiny mimo mych oporów. Muszę przyznać. Ma dziewczyna siłę. Zrezygnowana zdjęłam z siebie zwykłe ciuchy, następnie wciągnęłam sukienkę. Była prześliczna, leżała na mnie idealnie, ale jej długość nie podobała mi się.
- Ładna, lecz za krótka - powiedziałam wychodząc ze środka przymierzalni.
- Co ty gadasz, jest świetna, a ty wyglądasz w niej bardzo seksownie - poruszyła sugestywnie brwiami na co parsknęłam śmiechem - Ściągaj i kupujemy! - gestem ręki ponagliła mnie. Nie chciałam się kłócić więc już po chwili staliśmy przy kasie.

Harry's POV

Po dość wyczerpujących próbach na koncert w przyszłym tygodniu razem z chłopakami siedziałem w salonie. Tak mieszkamy razem w jednym domu. Wszyscy byliśmy zmęczeni, tak bardzo, ze musieliśmy zamówić pizzę. Na ten pomysł wpadł Niall, żeby nie było... Po 30 minutach czekania na nią do drzwi zadzwonił dzwonek, był to dostawca. Zayn poszedł odebrać zamówienie, po chwili wracając z 2 opakowaniami dużych pizz. Horan chciał wziąć całe opakowanie ale nie pozwoliliśmy mu, musimy się dzielić. Louis przyszedł z talerzami, wszyscy rzuciliśmy się do jedzenia. 5 minut później kartony świeciły pustością. Poszedłem wywalić je do kosza. Poczułem wibracje w tylnej kieszeni, to mój telefon. Wyciągnąłem go i odebrałem nie patrząc kto dzwonił.
- Halo? - odezwałem się pierwszy
- Siema Styles! Mam dla ciebie propozycję albo zaproszenie, nie wiem jak to nazwać - zaśmiał się do słuchawki Luke. Zawsze dopisywał mu humor.
- No zamieniam się w słuch - powiedziałem rozbawiony
- A więc zapraszam cię na moje urodziny, jutro robię imprezę z tej okazji u mnie w chacie. Będzie dużo fajnych dziewczyn - przewróciłem oczami z rozbawieniem.
- Dobra będę, akurat jutro nie mamy nic w grafiku. - poinformowałem - O której mam być?
- Możesz tak około 19
- Spoko, do zobaczenia jutro w takim razie
- Pa stary - rozłączyłem się i schowałem urządzenie z powrotem do swojej kieszeni. Wróciłem do salonu ale nikogo już tam nie było. Wzruszyłem ramionami i odwróciłem się na pięcie chcąc pójść do swojego pokoju. Nagle przede mną pojawiła się cała czwórka z wielkim wytrzeszczem na ustach. Wymienili się tajemniczymi spojrzeniami następnie skupiając się na mnie.
-1...2...3... - odliczyli równocześnie tym samym rzucając się na mnie i obsmarowując twarz ketchupem. Odruchowo zamknąłem oczy wiedząc, ze jeśli tego nie zrobię zaczną mnie mocno szczypać.
- Boże! Odwaliło wam! - zacząłem się śmiać, gdy tylko mnie zostawili. Takie coś only One Direction. - Jesteście pojebani serio - słyszałem jak wszyscy się ze mnie śmieją, kiedy to ja stałem pod zlewem w kuchni zmywając z siebie całą czerwoną substancję. W końcu udało mi się doprowadzić do normalnego wyglądu. Otworzyłem oczy i zobaczyłem jak cała czwórka leży na podłodze i kręci się na niej od rozbawienia. - Ha ha bardzo śmieszne... - przewróciłem oczami ale moje usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu ukazując dołeczki.
- Gdybyś widział jak wyglądałeś - wyjąkał Liam, spojrzałem na jego oczy, były całe załzawiona. Matko...jak ja z nimi wytrzymuję to ja nie wiem. Zaśmiałem się pod nosem i w końcu poszedłem do siebie. Opadłem na łóżko, sięgnąłem po laptop, zalogowałem się na twittera. To co tam zobaczyłem zwaliło mnie z nóg, teraz mógłbym robić dosłownie to samo co oni...tarzać się na ziemi pod wpływem śmiechu. Niall wstawił moje zdjęcie z ketchupem na twarzy! No taaa...i już tysiące komentarzy. Nie wierzę, że to zrobił. Napisałem komentarz "Jak mogłeś to wstawić ty pacanie!? xD". Zaraz poleciały RT i FAV. Naprawdę kocham naszych fanów, są wspaniali. Czytałem kilka komentarzy i niektóre rozbawiły mnie na maksa jeden z nich brzmiał: "Harry...pomyliłeś głowę z pizzą? haha xD". Zamknąłem laptopa i próbowałem opanować się od śmiechu. Nim się obejrzałem, na zegarze wybiła północ, no to się zasiedziałem...Postanowiłem pójść spać, wziąłem przed tym szybki prysznic, po tym nałożyłem na siebie czyste bokserki. Wślizgnąłem się pod pierzyny i już po chwili odpłynąłem w objęcia Morfeusza.

---------------------------
Pierwszy rozdział już za nami, co o nim sądzicie? :)

niedziela, 2 marca 2014

Prolog

20 letnia dziewczyna o imieniu Clarisa jest bardzo zabawową i wesołą osobą. Kocha wypady do klubów. Razem ze swoimi przyjaciółmi wybiera się na urodziny znajomego gdzie poznaje wielu nowych ludzi. Jednym z nich jest znany członek zespołu One Direction. Wysoki, przystojny brunet. Harry Styles. Zaprzyjaźnia się z nim nie wiedząc, że jest sławny. Pewnego dnia dziewczyna wygrywa bilet z miejscem w pierwszym rzędzie na koncert Brytyjskiego boysbandu. Słuchała ich piosenek i lubiła je, ale nie była directionerką, nawet nie rozpoznawała członków tego zespołu. Gdy show rozpoczyna się, dostrzega loczka, nie może w to uwierzyć, ze rozmawiała z nim jeszcze niedawno. Po tym, jej życie obróciło się o 180 stopni, gdy chłopak zaczyna umawiać się z nią w ukryciu przed mediami. Jednak wszystko staje się niepewne kiedy oboje mają wpadkę dotyczącą życia seksualnego, która zostaje odkryta przez Clarisę gdy Harry jest w trasie koncertowej.

Czytaj You Changed My Life Forever, a dowiesz się jak potoczą się dalsze losy Clarisy i Harry'ego.

-------------------------
No to mamy prolog :) Niedługi ale na temat, zapraszam do czytania, szykuję już 1 rozdział :)

Witajcie! :D

Cześć wam wszystkim misiaki! :D Przedstawiam wam nowe fanfiction o 1D a głównie o Hazzie :3 No więc mam nadzieję ze będzie się wam podobało. Mam już jedno ff o Liam'ie poniżej link :>
Pozdrawiam i miłego czytania życzę ja @Liam_My_Loves xx