poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 1

 Clarisa's POV

- Clar wstawaj! - po moim pokoju rozległ się głos znanej mi osoby. Cleo. Co ona tu robi? Przecież jest jeszcze wcześnie, a przynajmniej tak myślę, więc po co mnie budzi. Postanowiłam nie dawać za wygraną i "spałam" dalej. Otworzyłam szeroko oczy dopiero, gdy moja przyjaciółka zrzuciła mnie z łóżka. Wylądowałam na miękkim dywanie leżącym też przy miejscu do spania. Jak ja się cieszę, że był akurat w miejscu mojego upadku.
- Musiałaś to zrobić? - jęknęłam wstając z grymasem i zmęczeniem z podłogi.
- Tak! Zapomniałaś, ze dzisiaj jedziemy do centrum handlowego po ciuchy na jutrzejszą imprezę urodzinową u Luke'a! - powiedziała z ogromnym entuzjazmem - Zbieraj się bo jest już 10! - pośpieszała mnie, a ja rozszerzyłam oczy jeszcze bardziej. Myślałam, że jest co najmniej 8 rano. Pobiegłam bez słowa do łazienki i zaczęłam się myć.
Po 30 minutach byłam odświeżona, umalowana lecz naturalnymi odcieniami i ubrana. Pożegnałam się z mamą i tatą całując ich w policzek. Razem z Cleo wsiadłyśmy do wcześniej zamówionej taksówki. Podałyśmy taksówkarzowi nasz cel.
Kilka minut później byłyśmy na miejscu, zapłaciłyśmy kierowcy. Przyjaciółka pociągnęła mnie pospiesznie w stronę wejścia do ogromnego budynku mieszczącego kilkaset sklepów. Tak było to największe centrum handlowe w całym Londynie.
- Chodźmy najpierw do tego - wskazała palcem wskazującym na sklep z pięknymi sukienkami. Nie byłam wielką fanką sukni, w szafie mam tylko jedną. W zupełności wystarczają mi spodnie i koszulki, a zwłaszcza te z nadrukami. 
- Ale Cleo wiesz, że wolę kupić jakieś obcisłe spodnie i może świecącą bluzkę, taką z cekinami czy coś - odezwałam się, gdy ona przeglądała sukienki dla mnie. O nie! Nie będzie wybierać mi rzeczy. Po prostu nie chcę. Ona zawsze bierze te skąpe i zbyt wyzywające. Ja idę na zwykłe urodziny, a nie na podryw! Chłopak nie potrzebny mi do szczęścia, ale wszyscy w okół mnie mówią, że taka śliczna dziewczyna jak ja powinna mieć jakiegoś mężczyznę. Ja się tym akurat nie przejmuję, żyję mi się dobrze bez niego. Mam kilku przyjaciół, którzy zastępują takiego chłopaka.
- Mam! W sam raz dla ciebie! - z moich rozmyśleń wyrwał mnie zadowolony głos Cleo. Spojrzałam na
ubranie wyciągnięte w moją stronę. Kreacja sięgała do połowy ud, tak na moje oko. Miała duży dekolt i była do tego dość obcisła. Taa...to się nazywa styl Cleo..., a ze mną nie ma to jakiegokolwiek powiązania.
- O nieeeee, ja tego nie założę - pokiwałam przecząco głową i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Nie marudź tylko bierz i leć do przymierzalni! - wepchnęła mnie do kabiny mimo mych oporów. Muszę przyznać. Ma dziewczyna siłę. Zrezygnowana zdjęłam z siebie zwykłe ciuchy, następnie wciągnęłam sukienkę. Była prześliczna, leżała na mnie idealnie, ale jej długość nie podobała mi się.
- Ładna, lecz za krótka - powiedziałam wychodząc ze środka przymierzalni.
- Co ty gadasz, jest świetna, a ty wyglądasz w niej bardzo seksownie - poruszyła sugestywnie brwiami na co parsknęłam śmiechem - Ściągaj i kupujemy! - gestem ręki ponagliła mnie. Nie chciałam się kłócić więc już po chwili staliśmy przy kasie.

Harry's POV

Po dość wyczerpujących próbach na koncert w przyszłym tygodniu razem z chłopakami siedziałem w salonie. Tak mieszkamy razem w jednym domu. Wszyscy byliśmy zmęczeni, tak bardzo, ze musieliśmy zamówić pizzę. Na ten pomysł wpadł Niall, żeby nie było... Po 30 minutach czekania na nią do drzwi zadzwonił dzwonek, był to dostawca. Zayn poszedł odebrać zamówienie, po chwili wracając z 2 opakowaniami dużych pizz. Horan chciał wziąć całe opakowanie ale nie pozwoliliśmy mu, musimy się dzielić. Louis przyszedł z talerzami, wszyscy rzuciliśmy się do jedzenia. 5 minut później kartony świeciły pustością. Poszedłem wywalić je do kosza. Poczułem wibracje w tylnej kieszeni, to mój telefon. Wyciągnąłem go i odebrałem nie patrząc kto dzwonił.
- Halo? - odezwałem się pierwszy
- Siema Styles! Mam dla ciebie propozycję albo zaproszenie, nie wiem jak to nazwać - zaśmiał się do słuchawki Luke. Zawsze dopisywał mu humor.
- No zamieniam się w słuch - powiedziałem rozbawiony
- A więc zapraszam cię na moje urodziny, jutro robię imprezę z tej okazji u mnie w chacie. Będzie dużo fajnych dziewczyn - przewróciłem oczami z rozbawieniem.
- Dobra będę, akurat jutro nie mamy nic w grafiku. - poinformowałem - O której mam być?
- Możesz tak około 19
- Spoko, do zobaczenia jutro w takim razie
- Pa stary - rozłączyłem się i schowałem urządzenie z powrotem do swojej kieszeni. Wróciłem do salonu ale nikogo już tam nie było. Wzruszyłem ramionami i odwróciłem się na pięcie chcąc pójść do swojego pokoju. Nagle przede mną pojawiła się cała czwórka z wielkim wytrzeszczem na ustach. Wymienili się tajemniczymi spojrzeniami następnie skupiając się na mnie.
-1...2...3... - odliczyli równocześnie tym samym rzucając się na mnie i obsmarowując twarz ketchupem. Odruchowo zamknąłem oczy wiedząc, ze jeśli tego nie zrobię zaczną mnie mocno szczypać.
- Boże! Odwaliło wam! - zacząłem się śmiać, gdy tylko mnie zostawili. Takie coś only One Direction. - Jesteście pojebani serio - słyszałem jak wszyscy się ze mnie śmieją, kiedy to ja stałem pod zlewem w kuchni zmywając z siebie całą czerwoną substancję. W końcu udało mi się doprowadzić do normalnego wyglądu. Otworzyłem oczy i zobaczyłem jak cała czwórka leży na podłodze i kręci się na niej od rozbawienia. - Ha ha bardzo śmieszne... - przewróciłem oczami ale moje usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu ukazując dołeczki.
- Gdybyś widział jak wyglądałeś - wyjąkał Liam, spojrzałem na jego oczy, były całe załzawiona. Matko...jak ja z nimi wytrzymuję to ja nie wiem. Zaśmiałem się pod nosem i w końcu poszedłem do siebie. Opadłem na łóżko, sięgnąłem po laptop, zalogowałem się na twittera. To co tam zobaczyłem zwaliło mnie z nóg, teraz mógłbym robić dosłownie to samo co oni...tarzać się na ziemi pod wpływem śmiechu. Niall wstawił moje zdjęcie z ketchupem na twarzy! No taaa...i już tysiące komentarzy. Nie wierzę, że to zrobił. Napisałem komentarz "Jak mogłeś to wstawić ty pacanie!? xD". Zaraz poleciały RT i FAV. Naprawdę kocham naszych fanów, są wspaniali. Czytałem kilka komentarzy i niektóre rozbawiły mnie na maksa jeden z nich brzmiał: "Harry...pomyliłeś głowę z pizzą? haha xD". Zamknąłem laptopa i próbowałem opanować się od śmiechu. Nim się obejrzałem, na zegarze wybiła północ, no to się zasiedziałem...Postanowiłem pójść spać, wziąłem przed tym szybki prysznic, po tym nałożyłem na siebie czyste bokserki. Wślizgnąłem się pod pierzyny i już po chwili odpłynąłem w objęcia Morfeusza.

---------------------------
Pierwszy rozdział już za nami, co o nim sądzicie? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz