*sobota/dzień koncertu*
Harry's POV
Spałem spokojnie, gdy nagle ktoś zaczął grać na gitarze, a reszta śpiewała. Już wiedziałem kto to jest...
- Czy już nawet nie mogę się wyspać porządnie w dzień koncertu!? - wyjęczałem w poduszkę
- Nie! - krzyknęli rozbawieni chórkiem.
Wymamrotałem coś niezrozumiałego do poduszki. Dzień w dzień mam identyczną pobudkę. Spokój doznaję dopiero gdy mamy wolne i jesteśmy w swoich własnych mieszkaniach.
- Harry wstawaj! - krzyknął Liam. Nasz kochany tatulek...jebnę go zaraz w ten głupi łeb jak nie przestanie się wydzierać, bębenki w uszach mi od tego pękną.
- Liam durniu nie wydzieraj się! - zajęczałem uchylając oczy i spoglądając na całą czwórkę - dajcie mi 5 minut na ogarnięcie się - poprosiłem.
- Dobra, masz tylko pięć minut! I ani minuty więcej, więc radzę ci się streszczać bo jak nie to cię zwalimy
wszyscy z tego wyra - ostrzegł mnie Louis
- Dobra, spadajcie, zaraz przyjdę do was.
Po chwili usłyszałem oddalające się krok. Nareszcie dali mi spokój, jeszcze z minutę poleżę i wstaję. Zamknąłem ponownie oczy, żeby jeszcze wykorzystać tą jedną minutę.
Nagle poczułem jak uderzam całym ciałem na twardą powierzchnię, syknąłem czując lekki ból. Od razu rozszerzyłem oczy. Zobaczyłem nad sobą wyginających się ze śmiechu Zayn'a, Louis'a, Niall'a i Liam'a. Upadek rozbudził mnie, nie powiem, że nie. Pomyślałem chwilę dlaczego spadłem na podłogę. No tak...musiałem usnąć, chłopacy mówili, że mnie zwalą z łóżka jak nie ogarnę się przez ten wyznaczony czas.
- Bardzo zabawne - powiedziałem ze sztucznym uśmiechem patrząc na tych durniów.
- Gdybyś widział swoją minę - powiedział rozbawiony Niall.
Przewróciłem oczami, wstałem z posadzki i pomasowałem lekko bolące miejsca. Chwyciłem swoje codzienne ciuchy, które zostały dla mnie przygotowane i poszedłem do innej części busa gdzie zacząłem się ubierać. Te niektóre ich żarty naprawdę mnie wkurzają...ciekawe co by zrobili gdyby coś mi się stało. Zwłaszcza, że dziś mamy koncert.
Kiedy miałem na sobie świeże ubrania podszedłem do stolika i z koszyka z owocami wziąłem dużego banana. Obrałem skórkę i zacząłem wcinać patrząc przez okno. Pogoda o dziwo dopisywała, na dworze jest gorąco. Wywnioskowałem to przez ubiór przechodnich, mieli na sobie krótkie rękawki, okulary, szorty itp. Taka pogoda w Londynie to rzadkość...Jestem tylko ciekawy jakie rzeczy przyszykowali dla nas styliści na dzisiejszy koncert. Nie mogę się doczekać wieczoru...
*późne południe*
Reszta chłopaków przeprosiła mnie za to zwalenie poranne, ale i wtedy nie umieli trzymać poważnej miny. Śmieli się jak by dostali głupawki. Mieliśmy ostatnie próby przed koncertem, styliści dali nam inne rzeczy do ubioru. Jak zwykle były wygodne. Podczas prób jak to my wygłupialiśmy się, wymyślaliśmy jakieś teksty, które władujemy w któryś wers w piosence. Zayn przy śpiewaniu udawał rapera co wyglądało kosmicznie gdy wymachiwał tymi rękoma i próbował tańczyć. Zawsze robimy sobie jaja z kroków tanecznych. Rzadko
nam wychodzą, choreograf naprawdę musi się natrudzić, żeby nauczyć nas czegokolwiek.
Po próbach byliśmy znów rozczochrani, Lou nie była z tego zadowolona. Zawołała mnie jako pierwszego do ułożenia fryzury od nowa. Usiadłem na wygodnym, obrotowym krześle i patrzyłem w lustro przed sobą. Moje włosy zawsze były ułożone w artystyczny nieład. Nie chciałem mieć jakiejś oklepanej, wolę oryginalne.
Po 1h wszyscy byliśmy zwarci i gotowi do występu. Czułem jak w moich żyłach płynie adrenalina. Zawsze tak mam przed każdym koncertem.
Clarisa's POV
Cleo ubierała mnie na dzisiejszy koncert. Wcześniej byliśmy w tym centrum handlowym, gdzie kupiłam jej te okulary. Dziewczyna wyszperała z mojej szafy bardzo fajny zestaw. Miętowe spodnie, niskie buty, biała koszula, skórzana kurtka i niewielka torebka. Tego ostatniego na pewno nie wezmę, nie potrzebna mi będzie. Założyłam wszystko na siebie, spojrzałam na przyjaciółkę wyczekując jej oceny.
- Wyglądasz świetnie! Tylko trzeba coś zmienić - pomyślała chwilę, aż w końcu podeszła do mnie i rozpięła 2 guziki od koszuli. W ten sposób miałam dekolt. - Teraz rewelacyjnie! - pisnęła i klasnęła w dłonie jednocześnie. Zachichotałam na jej reakcję, muszę przyznać, że mi także podobał się strój. Tak jakby przełom u Cleo, bo pierwszy raz od dawna wybrała normalne ciuchy! Cóż...może to przez to, że nie lubi One Direction i nie chce żebym była w skąpym stroju. Dużo jest opcji, ale dyskutować na ten temat nie zamierzam.
Dochodziła 19, koncert jest na 20 więc została mi 1 godzina. Moja przyjaciółka postarała się przy makijażu, lecz też nie był ostry, był w sam raz. Powieki pomalowała mi na kolor miętowy, pasowało to do mojego stroju. Rzęsy pomalowała tuszem, a usta umalowała lekko różowym błyszczykiem. Efekt końcowy był naprawdę zadowalający.
Cleo zgodziła się podwieźć mnie na stadion, gdzie miał się odbyć koncert. Po 30 minutach jazdy byliśmy na miejscu, pożegnałam się z nią całusem w policzek przy wejściu. Przed wtargnięciem na teren stadionu musiałam pokazać bilet. Gdy ochroniarze tak uczynili ruszyłam pewnym krokiem do drzwi wejściowych. Odczytałam swoje miejsce na bilecie i ruszyłam w poszukiwaniu go. Natrudziłam się bardzo, żeby dojść na swoje miejsce. Byłam strasznie podekscytowana, ponieważ byłam w pierwszym rzędzie. Po występie podobno będę mogła pójść na backstage, pogadać z chłopakami z zespołu, wziąć autografy i porobić zdjęcia.
Wybiła 20, po całym pomieszczeniu rozległy się niemiłosiernie głośne piski. Skrzywiłam się przez to, mam nadzieję, że nie ogłuchnę. Ogromne płyty z animacjami zaczynały podnosić się, a za nimi zaczęły ukazywać się sylwetki całej piątki podobno przystojnych chłopców. W końcu wszyscy byli widoczni, gdy po sali rozbrzmiał się głos, który zaczynał śpiewać piosenkę Best Song Ever i , który wydawał mi się znajomy, od razu wyszukiwałam wzrokiem osobę śpiewającą swoją zwrotkę. Gdy znalazłam go, oniemiałam. To był Harry, ten sam którego poznałam na imprezie urodzinowej Luke'a. Totalnie mnie zatkało...Czyli jest piosenkarzem w najpopularniejszym boysbandzie w Wielkiej Brytanii. To dlatego nie chciał powiedzieć mi gdzie pracuje. Pewnie myślał, że kiedy się dowie nie będę traktowała go jak zwykłego człowieka. Nie jestem taka, więc gdybym wiedziała byłby według mnie normalnych chłopakiem. W pewnym momencie zauważyłam jak Styles stoi na scenie mając mnie w zasięgu wzroku. Piękne, zielone oczy wpatrywały się we mnie. Po jego mimice twarzy mogłam stwierdzić, że był zaskoczony tak samo jak ja. W końcu wrócił na ziemię, kiedy Liam do niego coś mówił podczas, gdy Zayn miał swoją solówkę. Odwrócił wzrok od mojej osoby i powrócił do latania po scenie. Zwyczajnie się popisywał...rozbawiało mnie to strasznie.
Nagle wszystko ucichło w jednym momencie, Harry zabrał głos, to co powiedział wmurowało mnie w podłogę.
- Następną piosenkę dedykuję mojej niedawno poznanej koleżance z imprezy kolegi. Ma na imię Clarisa - uśmiechnął się stając przede mną, wszystkie pary oczu skierowane były na mnie. Czułam jak moje policzki robią się czerwone. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam w jego tęczówki. Wypowiedziałam ciche "dziękuję" po czym zaczęli śpiewać "Kiss You".
Nagle wszystko ucichło w jednym momencie, Harry zabrał głos, to co powiedział wmurowało mnie w podłogę.
- Następną piosenkę dedykuję mojej niedawno poznanej koleżance z imprezy kolegi. Ma na imię Clarisa - uśmiechnął się stając przede mną, wszystkie pary oczu skierowane były na mnie. Czułam jak moje policzki robią się czerwone. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam w jego tęczówki. Wypowiedziałam ciche "dziękuję" po czym zaczęli śpiewać "Kiss You".
Koncert dobiegł końca, było zjawiskowo. Nadszedł czas na spotkanie z całym 1D twarzą w twarz. Wszyscy posiadacze biletów VIP skierowali się na backstage w tym ja. Poprowadzono nas do garderoby chłopców. Szłam na końcu, nie chciałam spotkać Harry'ego tak szybko, szok nadal we mnie tkwi. Kolejka do zdjęć, pogaduszek i autografów robiła się coraz krótsza, aż w końcu zostałam tylko ja, jeszcze jakieś dziewczyny rozmawiały z Zayn'em, Niall'em, Liam'em i Louis'em. Spojrzałam przed siebie, stał tam loczek lustrujący moją osobę. Znów się zarumieniłam i podeszłam do niego.
- Hej - przywitał się pierwszy
- Cześć - odpowiedziałam mu szeptem, bo ta sytuacja robiła się dla mnie niezręczna.
- Zaskoczyłaś mnie, gdy zauważyłem jak stoisz pod sceną, w pierwszym rzędzie - zaczął - nie wiedziałem że lubisz naszą muzykę - mówił to z wielkim uśmiechem przyklejonym na twarzy.
- No lubię, ale nigdy nie oglądałam waszych zdjęć i nawet nie znałam waszych imion. Dopiero się zorientowałam widząc cię na scenie a resztę nazwisk usłyszałam od wrzeszczących i kwiczących dziewczyn, które stały obok mnie - zachichotałam
- Mhm...cóż, podobało ci się?
- Baaardzo - skinęłam głową - dobra czekam na autograf i zdjęcie - zaśmiałam się
- Nie uważasz że zdjęcie nie jest potrzebne skoro niedługo się spotkamy gdzieś? Chyba pamiętasz jak obiecałem, że cię jeszcze gdzieś wyciągnę.
- Tak pamiętam, ale tak czy siak, chcę z tobą zdjęcie teraz.
- Dobra...wyciągaj telefon i rób - westchnął i przewrócił oczami, podeszłam do niego, a on objął mnie swoją ręką w tali. Czułam jakiś miły dreszcz przechodzący przez moje ciało. Nakierowałam swój telefon na wysokość naszych ciał, głównie na twarze i w momencie, gdy kliknęłam na guzik, dzięki któremu tworzyło się zdjęcie. Poczułam coś mokrego i miękkiego na policzku. O Mój Boże! Czyżby Harry Styles właśnie dał mi buziaka w policzek?! Podobało mi się to, kątem oka widziałam jak inne fanki wywiercają w mojej głowie dziurę swoimi spojrzeniami. Po skończonym zdjęciu sprawdziłam jak wyszło, otworzyłam zdjęcie i chciałam pokazać je Hazzie. Jednak coś nadal było na moim policzku...
- Harry...zdjecie już dawno zrobiłam...mozesz już się odczepić od mojego polika - zaśmiałam się, a on błyskawicznie się ode mnie odsunął.
- Sorry - podrapał się nerwowo po karku
- Nic nie szkodzi, chodź zobacz jak wyszło - wyszczerzyłam się i pokazałam mu fotkę. Miałam głupią minę, a brunet całował mnie w polik. To zdjęcie strasznie mi się podobało
- Świetnie, ale twoja mina najlepsza - wybuchł śmiechem, na co przewróciłam oczami i także się zaśmiałam
Gadaliśmy tak jeszcze przez 10 minut, aż w końcu musiałam się z nim pożegnać.
- No cóż, muszę już iść - westchnęłam
- Okej, ale zanim wyjdziesz mam pytanie... - powiedział z podekscytowaniem? Skinęłam mu głową na znak, żeby kontynuował swoją wypowiedź - Wybierzesz się ze mną jutro w pewne miejsce? - spytał
- Jasne tylko gdzie?
- A to już moja słodka tajemnica - wyszczerzył się ukazując swoje śnieżno-białe uzębienie.
- To jak mam do ciebie trafić? - uniosłam brew wyczekując jego odpowiedzi.
- Podjadę po ciebie, wyślij mi sms'em swój adres, okej?
- Okej - potwierdziłam - teraz naprawdę muszę już iść, pa Harry - zanim się odwróciłam w stronę wyjścia, chłopak podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek
- Do zobaczenia Clar - szepnął, ja posłałam mu ostatni na dziś uśmiech i szybkim krokiem wyszłam na zewnątrz. Letni wiaterek uderzył w moją twarz, a włosy rozwiał na każdą stronę. No dobra...poznałam na urodzinach znajomego Harry'ego, który dziś okazał się być gwiazdą, a na dodatek zaprasza mnie w jakieś tajemnicze miejsce. Nigdy nie sądziłam, że takie coś będzie miało miejsce w moim życiu. Te dreszcze gdy mnie pocałował...to było dziwne odczucie. To wspomnienie utkwi w mojej głowie zdecydowanie na dłużej.
----------------------------------
Ta dam! :D Jak wam się podoba 4 rozdział? Clar w końcu dowiedziała się kim jest Hazz :D
Ten rozdział jest chyba jednym z najdłuższych na tym opowiadaniu, pisałam go 2 dni ;)
Mam nadzieję, że wam się podoba x
Przy okazji, zmieniłam szablon :) podoba się wam?
Przy okazji, zmieniłam szablon :) podoba się wam?
Świetne opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego postu :P
Ciekawe gdzie ją zabierze Harry...
Kiedy next?
Zlikwiduj w ustawieniach kod przy wstawianiu komentarzy :)
Usuńnext przewiduję na dzisiaj lub jutro ;)
Usuńzlikwidowałam ten kod, dzięki za radę ;)
[Spam]
OdpowiedzUsuń„Wspomnienia chyba nigdy mnie nie zostawią. Będą mi towarzyszyć aż do śmierci. Chociaż właściwie to już powinnam być martwa. Powinnam dawno nie żyć, przecież umarłam. Jakie to wszystko żałosne. Ja jestem żałosna. Nie potrafię sobie poradzić z przeszłością. Utknęłam pomiędzy nią, a przyszłością. I nie mogę się uwolnić. Już nigdy się nie uwolnię. Na zawsze zostanę w teraźniejszości. Będę żyła biegnącą chwilą, bo za kilka dni może mnie już nie być. A tym, co najbardziej mnie niszczy są wspomnienia i marzenia. Plany na przyszłość, ciągłe rozpamiętywanie przeszłości. Od tego nigdy się nie uwolnię. Myślenie o tym co będzie wcale nie jest łatwe. Wolę myśleć o tym co było. Bo wtedy byłeś ze mną. Każdy dzień był piękny. Nie musiałam przejmować się co będzie później, martwić się o jutro. Więc dlaczego mnie zostawiłeś? Dlaczego już nie prowadzisz mnie za rękę? Teraz nie daje sobie rady, nie widzisz? Nie umiem żyć bez ciebie. Ale wiem, że już nie wrócisz. Nie zdążę cię odzyskać.”
Nie lubię zbyt wiele zdradzać na początek, wolę jeśli czytelnik sam odkryje historie ;) Zapraszam na: They don't even know you